Chudy Wawrzyniec 2021/1

Posted on

Moja historia z Chudym Wawrzyńcem sięga początków organizacji biegu. Była krótka przerwa od startów w Ujsołach. Wróciłem, bo jak kocha to wraca. Gdzieś przez mgłę pamiętam pierwszy swój bieg na trasie długiej, który ukończyłem wraz z Piotrem Książkiewiczem. W sumie dzięki jego zapiską mogłem przypomnieć sobie jak to było.

Start z Piotrem w 2012 – 5 miejsce

Relacja Piotra z biegu w 2021 roku: http://www.szmajchel.naszebieganie.pl/2012/08/17/chudy-wawrzyniec/

Miał to być bieg przygotowujący mnie to Krynickiej setki, ale jak się okazało w sam sobie był cholernie ciężki. Wtedy pobiegliśmy 10h 50min zajmując wspólnie 5 miejsce. To był fajny bieg, ale tylko tego, że można było powspominać wspólne chwile. Tak też rozpocząłem swoją przygodę z Chudym.

Drzemka na sali gimnastycznej przed startem 2012

Rok później zamykałem trasę 50+. Byłem dobrym ziomkiem Magdy i Krzycha Dołęgowskich. To był okres gdzie zbliżałem się aby dołączyć do teamu marzeń – Inov-8 Polska.

fot. Piotr Dymus – ściąganie trasy 2013

Miało to wpływ na kolejny rok, gdzie wystartowałem w Chudym na dystansie 50km! Jak ważna to dla mnie była impreza stanowi fakt, że mieszkając w namiocie w Chamonix przez 2 miesiące zrobiliśmy sobie przerwę na przyjazd starym Oplem do Rajczy. Pobiegłem i wróciliśmy do namiotu w Chamonix szykować się do UTMB. Chudy na dystansie poszedł mi wspaniale – zajmując 2 miejsce tuż za Gediminas Griniusem. Wtedy jeszcze nie doceniałem tego wyniku, bo byłem głody, waleczny  – taki buntownik biegowy.

Zabawy w wodzie po starcie 2014 – 2 miejsce

W 2014 roku brakowało 9 minut, ale już rok później 7 minut. Także uciekał mi Gediminas, który reprezentował team ten sam – Inov-8 Polska. Miałem swój cel do pokonania – nigdy mi się w sumie nie udało go pokonać. Wtedy znów wyśrubowałem wynik lepszy o jakieś 3 minuty i deptałem Litwinowi po piętach dobrych 40km. Patrząc teraz na wyniki to nadal jest jeden z lepszych biegów w całej historii zawodów. Wtedy także jechałem do Chamonix zdobywać UTMB.

fot. @Piotr Dymus – krok w krok za Gediminasem 2015
fot. Piotr Dymus – Start w 2015

W 2016 roku się ”odkleiłem”. Nie wiem czemu, ale zaliczyłem DNF. Miałem biec krótką trasę, a w ogóle to miałem biec Małą Rycerzową, która dopiero debiutowała. No i tak mnie poniosło, że pobiegłem na trasę 80km. Emocje, jakieś niespełnione ambicje i zmęczenie wyszło. Coś wtedy miałem trudny okres. Po jakimś 50km zacząłem iść, nie utrzymałem kryzysu. Także skończyło się na spacerze do przełęczy Glinka:

https://www.strava.com/activities/668273148

Obiecywałem sobie w głowie, że zniszczę ten bieg w przyszłym roku – nie będą ze mnie szydzić. Los jednak miał inne plany. Zacząłem bawić się w organizację biegu Ultra Mazury. Miałem wtedy mocny dylemat co z tym faktem zrobić. Chociaż wcześniej dopytywałem o termin organizacji Chudego tak aby nie kolidować z UM to i tak wyszło na opak. Wpadły te same terminy. Szkoda – gryzłem się z tym mocno, ale też robiłem wspaniały bieg na Mazura. Czułem, że coś swojego robię. Potem się okazało, że byłem tylko pionkiem i łatwo pożegnałem się z Mazurami z pustymi rękami – sorry z wystawioną fakturą i super wspomnieniami.

Luka się zrobiła od Chudego, ale rok później…
Właśnie co ja robiłem 2018 rok. Dobrze, że jest Strava i można poszukać aktywności sportowych. Życie nadal się kręciło wokół biegania, więc każdy dzień był zarejestrowany – łatwo potem o przypomnienie wspomnień. No, ale przecież czemu ja na to nie wpadłem. Znów pokrywały się terminy zawodów. Wtedy już stwierdziliśmy, że nie ma sensu na to patrzeć. Ja też byłem maksymalnie zajarany organizacją. No, ale już 2019 mogliśmy sobie pozwolić na przyjazd do Rajczy.

fot. Piotr Oleszak – Mała Rycerzowa w 2019

Przyjechałem rowerem z Zakopanego. Tak jakoś się złożyło, że szykowałem się do Grani Tatr, a UM przenieśliśmy na inny termin. Także tylko na Małą Rycerzową się skusiłem po 3-4h pedałowania. No, ale na tyle dobrze się czułem w treningu, że zaatakowałem rekord trasy. Coś tam jednak w Zakopanem potrenowałem. Teraz się śmieje, że moje najlepsze wyniki są zrobione z mocnego treningu. Tak też w tym roku(2021) zrobiłem życiówkę na 10km. Dla mnie ten bieg był na tyle wartościowy, bo przestałem się bać zbiegać po skręceniu kostki i pokonałem Marcina Kubicę. To było mocne ściganie wtedy – dla mnie. On uciekał na ostrych podejściach, a jak doganiałem na płaskim i zbiegu. Ostatecznie tuż przy finiszu górki zaatakowałem i uciekłem na zbiegu. Wtedy też najwięcej pkt ITRA zdobyłem swojej karierze. Więc jak usłyszałem, że w tym roku Marcin poprawił o kolejne minuty ten wynik to wiedziałem, że rozbije bank w ITRA.

fot. Piotr Oleszak – sprawdzenie pełnoletności w 2019

Kolejny rok to już poważna sprawa, bo Mistrzostwa Polski i jedyneczka na numerku. Okazało się, że w wynikach także widniała jedyneczka. Tu mogę zrobić duże: ‘’uf..’’, bo to nie dziennik ocen tylko tablica z wynikami. To był dobry bieg i dość łatwy medal do zgarnięcia. Może też już byłem przygotowany na tego typu wysiłek, ale też nie było duże presji ścigania się. Przez problem zdrowotny Bartosz Gorczyca mój największy rywal zszedł – obawiałem się go, nawet jak po setce z przed tygodnia. Za mną pewnym krokiem zmierzał Robert Faron, no ale tutaj trasa jednak była dość szybka więc wykorzystałem bardzo dobrze elementy biegowe. Dominika Stelmach też wykorzystała, bo to w sumie ona mi deptała po piętach. Z nią na trasie w sumie prawie cały czas biegliśmy, ale pożegnałem ją gdzieś za Oszustem mówiąc, że lepiej dla pewności pobiegnę mocniej co by mnie jakiś facet nie złapał. Po przełęczy Glince gdzie ostatni raz ją widziałem mając na wynika DNF wiedziałem, że muszę zrobić głupotę, żeby tego nie wygrać. Stresowałem się bo to jednak o medal Mistrzostw Polski była walka. Mając ponad 20 minut przewagi jakoś tak mi się nie chciało biec. Dałem się ponieść zmęczeniu, bo nie miałem bezpośredniej rywalizacji. Zacząłem sporo iść i leniuchować na trasie. Wtem pojawiła się znów ona – kompletnie napalona Dominika. Przywitaliśmy się z daleka i poleciałem swoje aby jednak wbiec pierwszy na mecie. Zmęczyłem się, ale był to jeden z łatwiejszych medali MP. Czas 8h 15min więc czas swój na tej trasie grubo poprawiony o ponad 2h i 30min. No i zostałem znów Mistrzem Polski, no ale jakim? Covidowym!

fot. Piotr Dymus – Mistrzostwa Polski 2020

Tydzień później wygrałem Małą Rycerzową, bo mogłem. Tak w ramach pracy. Daleko od rekordu, ale miło było znów wygrać. Także dwie imprezy w ciągu tygodnia poszalałem sobie. No i minął rok. Trzeba było wrócić w to samo miejsce i potwierdzić swoją wartość.

fot. Piotr Oleszak – Mała Rycerzowa 2020

Znakomici zawodnicy swego czasu startowali na Chudym. Nie tylko polscy giganci jak Marcin Świerc, Bartosz Gorczyca, Piotr Hercog, Wojtek Probst, ale także zagranicy. Swego czasu Zlabys Vaidas mocno się ścigał na świecie, także Gediminas Grinus zabłysnął. Dwóch Litwinów witał Chudy. Do tego grona Łotysz dorzucił rekord trasy na 50km.

Wyniki poniżej 9h na 80+:
Gorczyca Bartosz – 7h 48min 24s (2017r)
Zlabys Vaidas – 7h 52min 52s (2016r)
Leśniak Kamil – 8h 05min 51s (2021r)
Skupień Tomasz – 8h 06min 42s (2021r)
Kobos Tomasz – 8h 11min 22s (2021r)
Leśniak Kamil – 8h 16min 59s (2020r)
Maciejewski Maciej – 8h 18min 41s (2016r)
Gorczyca Bartosz – 8h 22min 02s (2019r)
Stelmach Dominika – 8h 22min 44s (2020r)
Grządziel Dominik – 8h 25min 04s (2021r)
Dombrowski Maciej – 8h 26min 13s (2021r)
Ziejewski Grzegorz – 8h 40min 58s (2019r)
Bętkowski Piotr – 8h 42min 30s (2016r)
Robert Faron – 8h 52min 17s (2021r)
Michulec Jacek – 8h 58min 23s (2013r)
Michulec Jacek – 8h 58min 35s (2012r)
Bętkowski Piotr – 8h 59min 21s (2015r)

Także garstka zawodników złamała wynik poniżej 9h, więc cieszę się, że moje ostatnie 2 wyniki są w tym zestawieniu. Patrząc jednak na dwójkę zawodników, którzy złamali 8h godzin w głowie pojawia się: szacun i zazdro. To też pokazuje jakim mocnym zawodnikiem jest Bartosz Gorczyca. Rok temu cieszyłem się, ze mój wynik wpadł do top3 na tej trasie, teraz też się cieszę, ale już mam wyższe cele. Chce złamać 8h na trasie długie Chudego.  Jakbym połączył biegi moje z 2020 i 2021 i wybrał najlepsze odcinki to myślę, że rekord murowany. Tylko teraz te gdybanie trzeba zrealizować. W 2020 biegało mi się rewelacyjnie płaskie odcinki – lekko unosząc się nad powierzchnią, w tym zaś roku końcówka wyścigu była bardzo szybka. Myślę, że to jest najmocniejsze ostatnie 22km na tej trasie.
I nawet Bartek, który gonił za rekordem ten segment pobiegł o 3min wolniej. Tylko, że on biegł z wirtualnym Litwinem, a jak z realnymi Tomkami. Ale małe rzeczy i tak cieszą.

fot. Piotr Dymus – obrona medalu MP w warcabach 2020

Witaj w 2021 roku!

Tu już jestem ojcem. Gdzieś śliwki pod oczami wiszą, jak i na ramieniu mała Zuza. To już 4 miesiące z małym człowiekiem na pokładzie. Jakoś czas leci, tak jak stres mija. Ten był przez długi czas przed narodzinami jak i po. Trochę mnie to rozbiło z trudnego i wymagającego treningu. Przetrenowałem się – fizycznie i psychicznie. Ten drugi aspekt bardzo istotny jest w życiu sportowca. Zaś patrzę na innych czuję i myślę, że mogą mieć także problemy z tym naszym covidowym okresie. Więc mimo wszystko szukam pozytywów i jadę na Chudego Wawrzyńca. To ostatnia szansa aby powalczyć o medal w tym roku, o który mi było ciężko ostatnio. To też szansa aby spróbować wnioskować o stypendium z miasta Toruń. Złoty medal to zawsze kilka banknotów więcej na koncie, a teraz bardzo przydadzą mi się.

Patrzyłem na kasę ze ślinką na ustach. Ostatnio liczę i myślę, że nam wystarczy na obóz, na remont domu, kredyt i inne duperele. Więc motywacja była podwójna. Zaś ta druga motywacja to obrona tytułu i wgl. Chciałem coś jeszcze pokazać w tym sezonie. Ultra to takie coś w, którym dobrze się czuje i chce się dobrze czuć. Ten rok nie był łaskawy dla mnie dlatego liczyłem, że uda się przełamać złą passę. Trochę jestem tym niepoprawnym optymistą.

fot. Andrzej Olszanowski – recovery przed startem w 2021

Mistrz Polski się broni

Faworyt jest tylko na papierze, zaś zwycięzca jest na mecie. Tak mawiał trener i ja też tak twierdzę. Nigdy nie wiadomo co się wydarzy i jak rywalizacja będzie przebiegała. To, że mam numerek jeden to zasługa wyników i swoich działań z lat ubiegłych. Taka nagroda, podziękowanie. Zaś to nie oznacza, że będę najlepszy. W tym roku mimo, wiedziałem że będzie trudno zdobyć złoto, ale miałem w głowie to, że mogę powalczyć o medal. Zawodników na równym poziomie zrobiło się więcej, a moja kondycja ostatnim czasie spadła. Przykleiła się kontuzja i to mnie najbardziej rozbiło. Akurat zacząłem dosyć sprawnie ogarniać życie codziennie, chęci nabrałem i w głowie jakby się coś otworzyło do walki. To ważne i na tym miałem pobiec Chudego, ale…

No ale organizm miał swój sprzeciw. Za dużo dziwnych startów dla organizmu, bez przygotowania TriCity i potem szybkie piątki spowodowały, że przeciążyłem Achillesa do tego stopnia, że lekarz zaczął mnie ostrzegać. Zaś nie potrzebowałem ostrzeżeń, żeby czuć problem. Każdy krok sprawiał mi ból, a wstawanie z łóżka zrobiło się niezłym wyzwaniem. Bieganie? Nie lubię robić czegoś bez przyjemności. Zwykłe wybieganie wśród znajomych oto ciągłe nabijanie się na kołek. Gryzłem wargę i jakoś szło. Zaś w tym czasie zmieniłem sylwetkę biegową i straciłem mocne, ekonomiczne wybicie. Czułem, że każdy krok to takie kulejąca osłona Achillesa. Odpuściłem trenowanie, ale nie odpuściłem zawodów. Tak sobie przebimbałem i startowałem.

fot. Andrzej Olszanowski – elita 2021

Sam start w Chudym Wawrzyńcu połączyłem z pracą przy biegu. W czwartek cały dzień pomagałem robić medale. Miałem też pracować w piątek, ale uzgodniliśmy wspólnie, że lepiej ten czas przeznaczyć na odpoczynek przed startem. Tak też piątek skupiony na spędzeniu czasu z dziewczynami, biurze zawodów i odpoczynku. Ostatecznie jakoś tak mało wyszło tego relaksu. Szybko minął dzień a jeszcze szybciej noc zawodów. Dopiero obudziłem się czując zapach kawy na stacji paliwowej.

Na nogach Hoka one one SpeadGoad 4 – to taka nowość dla mnie w tym roku. Po obitych stopach na TriCity Trail postanowiłem trochę zabezpieczyć stopy przed tysiącami uderzeń na ultra biegu. Pięty mnie bolały, więc taka poduszka była dla mnie małym zbawieniem. Fakt, że nabyłem ten but w tygodniu startowym to nie zawahałem się ich ubrać. Reszta sprzętu stara i sprawdzona. Nie jestem wybredny i też nie szukam nowinek, chyba, że ktoś mocno poleci i sprawdzi.

fot. Andrzej Olszanowski – przed startem w 2021r

Koniec części pierwszej…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *